piątek, 3 lipca 2015

Dopijam...

...zminą kawę. Chłonę zapach powietrza, siłę wiatru, który bez pozwolenia bawi się moimi włosami. Przez chwilę czuję się bezpiecznie, stabilnie. Mam złudne poczucie, że coś ode mnie zależy, że mogę wszystko. Odpycham bezsilność, nie mogę się już w niej zatracać.

Słodki smak truskawek wyzwala we mnie jedne z najbardziej pozytywnych wspomnień. Labirynt odczuć, coś wielkiego jak uśmiech Alicji, uścisk Pierworodnego. Pocałunek Mężczyzny. To wszystko, niewinna codzienność, trzyma mnie na nogach. Dzięki temu mocno stąpam po ziemi, jakimś cudem nie daję się zwariować.

3 komentarze:

  1. Myślę, że takie małe rzeczy, które paradoksalnie mają bardzo duży wymiar, cieszą najbardziej. Fajnie, że to doceniasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. doceniasz po prostu to co masz ;-)

    OdpowiedzUsuń