czwartek, 29 października 2015

Znów bym przegapiła, co za matka. Gdzieś pomiędzy mieszaniem zupy a segregowaniem za małych ubranek uświadomiłam sobie, że to już osiem miesięcy za nami. 

Jejuniu, osiem! 

A ja nadal pamiętam ten cholerny ból i ten niezwykły moment, gdy Ją poznałam. Kocham, z każdym dniem coraz bardziej. Gdy płacze (i ja płaczę), gdy się uśmiecha i gdy nie potrafi zrozumieć, że te piękne kolorowe liście nie są do jedzenia (chciałam jej tylko jesień pokazać, serio!). I kocham tak bardzo nawet teraz, gdy już wiem, że dziś znów nie zasnę, chociaż tak szczerze bardzo mnie to wkurza i martwi.

 Chociaż czaszka mi pęka i jestem pewna, ze jak tak dalej pójdzie nagra płytę z Mansonem, kocham.

środa, 14 października 2015

Im bardziej się staram tym gorzej wychodzi. Fatum takie. Pracujesz źle, nie pracujesz też źle. Chcesz pójść na kawę z koleżankami, a tu smarki, rzygi i  pozamiatane. Gary i mop. Syropki i te inne dyrdymały.

Emocjonalnie jestem wrakiem. Chyba już o tym wspominałam ale pewna nie jestem. Nie jestem też pewna słuszności swoich wyborów, czuję się jak nastolatka, której świat nie rozumie. Cienka jestem. Jak węża dupa. Przeryczałam połowę dnia, bo tak. Mężczyzna jeszcze mnie bardziej podkurwił tym chłodnym "No, czego ZNOWU beczysz?!", a ja po prostu chciałabym mu się bezceremonialnie wysmarkać w rękaw i przytulić do klaty. Nie mówię już zupełnie o wpadaniu w ramiona i tak dalej, bo nie ma szans.  Generalnie jestem brzydka a świat be, wszystko jest gupie, gupie, gupie!
Może to jesień, może to mejbl'in!

Eksplozja mózgu za trzy, dwa, jeden...

czwartek, 8 października 2015

W oczach innych matek jestem beznadziejna. Moja córka skończyła niedawno siedem miesięcy, trzy przepracowane mam już za sobą. Kocham ją nad życie. Kocham nad życie Pierworodnego i to właśnie dla nich to robię. Jest mi ciężko się zorganizować, ułożenie grafiku na nadchodzący tydzień wymaga pierdyliarda kombinacji (względnij plan lekcji, judo, szczepienia, ortopedę, ginekologa bla bla bla). Staram się pracować cztery dni w tygodniu, by resztę poświęcić rodzinie. Nie zapierdalam po dwanaście godzin. Pomimo to, to co robię nierozerwalnie związane jest ze stresem, gdyż bezpośrednio mam kontakt z klientkami.  Są momenty, że łojezusie, oczyma wyobraźni kogoś morduję, a na zewnątrz mam hollywoodzki uśmiech numer pięć z kolekcji limitowanej.

Bywam zmęczona. 
WRÓĆ!
Bywam wypoczęta. A gdy nie jestem, bywa, że podnoszę głos na moje starsze dziecko. Bo wysiadam. Mam  wówczas ogromne wyrzuty sumienia, pretensje do siebie. Przepraszam wszystkich, za to, że jestem zmęczona, że wymiękam. Przepraszam za swoje marzenia, determinację i cele, które kiedyś w końcu osiągnę.