poniedziałek, 30 maja 2016

Dziś jest jednym z tych dni, które mogłyby się skończyć tuż przed świtem. Moja czaszka przepełniona jest zamętem. Wmawiam sobie, że jestem niewystarczająco: dobra, cierpliwa, dokładna. Złorzeczę i złomatkuję. Gonię pozytywy a one są coraz szybsze, chowają się i nie pozwalają nawet na niegroźną konfrontację. 

Mogłabym lepiej. Mogłabym...

I chociaż w głębi duszy czuję, że daję z siebie wszystko, prześladuje mnie upierdliwa irytacja. Nie jestem idealną Panią Domu z książek o latach sześćdziesiątych, lecz tak jak one popadnę w głęboką depresję. Z szerokim uśmiechem na twarzy i czarną dziurą wnętrza pomiędzy uszami.

1 komentarz:

  1. No i dobrze, że nie jesteś idealna, bo ideały są nudne... A swoją drogą - chyba nawet nikogo idealnego nie znam...

    OdpowiedzUsuń