środa, 25 maja 2016

Nie ma mowy o porannym półmroku. Ukołysana przez delikatny oddech maleńkiej istoty, wsłuchuję się w śpiew ptaków. Śpiew - nie upierdliwe gruchanie i piski, które często uprzykrzają nam poranki. Jest ciepło, pachnie latem. Pani Zosia cierpliwie zamiata chodnik z wszędobylskiego piachu i świeżo skoszonej trawy. Tak bardzo lubię tę porę roku, tak bardzo czuję się bezpiecznie. Tak mi błogo.

Coś sprawia,  że nie mogę spać. Może to upierdliwa ósemka, odzywająca się raz po raz? Od kilku miesięcy chętna by się narodzić i trochę poprzeszkadzać mi w życiu. Może to myśli, tak gęste, że prawie brak im miejsca w mojej ograniczonej głowie? Tłamszą siebie na wzajem, tak spójne, tak sprzeczne. Puzzle z przynajmniej jednym brakującym elementem.

2 komentarze:

  1. Jasno się robi to się budzę. Bardzo irytujące zwłaszcza w weekendy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie moja mała istota budzi 2-3 razy w nocy i od prawie 3 tygodni zwykłam wstawać przed 7:00, ale i tak jest pięknie:-) Od 4:30 już jasno, to człowiek nawet nie myśli o spaniu:P

    OdpowiedzUsuń