wtorek, 19 kwietnia 2016

Podczas gdy większość znajomych mi Mam wraca do pracy, ja wracam do "domu". Zrezygnowałam. Była to jedna z trudniejszych decyzji w moim życiu, natomiast rachunek był prosty i jasny jak słońce. Wracam do dzieci, po dziewięciu miesiącach.

Chciałabym rzec, że przez ten czas radziłam sobie świetnie. Otóż nie. Nie radziłam sobie. Wracałam zmęczona, sfrustrowana prosto w potok wytęsknionych słów, urwanych sylab, wyciągniętych małych rączek.  Za wcześnie podjęłam pracę, klasyczny falstart.

Nie muszę więc martwić się "co ze żłobkiem"?! Nie ukrywam, że odczułam ogromną ulgę. 

Za rok Alicja pójdzie do przedszkola. Wtedy zacznę jeszcze raz. Spokojniejsza.

7 komentarzy:

  1. Dobrze, że możesz sobie na to pozwolić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra decyzje podjęłas :) sfrustrowana matka to katastrofa dla całej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Frustracja i złość na wszystkich źle się odbija, więc jeśli dokonałaś zmian, to znaczy, że bardzo ich potrzebowałaś i tylko na dobre Wam to wyjdzie:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. W poprzedniej pracy miałem bardzo sympatyczną koleżankę, małe dziecię (jakoś tak 2 lata wtedy miało). Znalazła inną, nie zastanawiała się nawet, potem gdy zdarzyło nam się rozmawiać, powiedziała mniej więcej "Przynajmniej mam czas i widzę, jak moje dziecko rośnie i się rozwija".

    W pracy tego nie widać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. już wiosna Matko?!!! ;) a u ciebie zima na obrazku

    OdpowiedzUsuń