środa, 14 października 2015

Im bardziej się staram tym gorzej wychodzi. Fatum takie. Pracujesz źle, nie pracujesz też źle. Chcesz pójść na kawę z koleżankami, a tu smarki, rzygi i  pozamiatane. Gary i mop. Syropki i te inne dyrdymały.

Emocjonalnie jestem wrakiem. Chyba już o tym wspominałam ale pewna nie jestem. Nie jestem też pewna słuszności swoich wyborów, czuję się jak nastolatka, której świat nie rozumie. Cienka jestem. Jak węża dupa. Przeryczałam połowę dnia, bo tak. Mężczyzna jeszcze mnie bardziej podkurwił tym chłodnym "No, czego ZNOWU beczysz?!", a ja po prostu chciałabym mu się bezceremonialnie wysmarkać w rękaw i przytulić do klaty. Nie mówię już zupełnie o wpadaniu w ramiona i tak dalej, bo nie ma szans.  Generalnie jestem brzydka a świat be, wszystko jest gupie, gupie, gupie!
Może to jesień, może to mejbl'in!

Eksplozja mózgu za trzy, dwa, jeden...

5 komentarzy:

  1. A ja dzisiaj miałem taki moment jak wracałem do domu od klientki (całkiem sympatyczna wizyta to była), w samochodzie, że wszytko jest gupie, najchętniej bym pierdyknął tą robotą i w ogóle jaki ja jestem nieszczęśliwy.
    Zwalam winę na pogodę. A może zwyczajnie dostaję pierdolca....

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i jesień. Ja u siebie zwalam na hormony. Przedwczoraj pierwszy raz zostawiłam Kluskę z ojcem i pojechałam sama na zakupy co spożywczego. Szczyt marzeń, ale byłam juz tak nabuzowana i wkurwiona, ze po ścianach z wściekłości chodziłam. W samochodzie posłuchałam muzyki na cały regulator, powrzeszczalam i chyba mi trochę pomogło ... na siebie sama liczyć trzeba, facet to ostatnia osoba, która nas zrozumie ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam się pięknie!
      Nie pomogę, gdyż sama się mam nijak, podobnie jak moja przedmówczyni zrzucam winę na hormony.. wciąż i jeszcze! (niespełna 4 m-ce temu wydałam na świat Słodziaka), a także na chooopa (najbardziej ;)). Mogę za to posłużyć wirtualnym ramionkiem, zawsze to raźniej pochlipać i posmarkać razem!
      A nuż Cię pocieszyłam, że w tym guuupim nastroju nie jesteś sama:)

      Przepraszam, że zaśmiecam, ale u góry wkradł mi się chochlik.

      Usuń
  4. Hehe, skąd ja znam ten stan. Nic się nie udaje, włosy nie takie, makijaż nie wychodzi, zupa za słona, bałagan i beznadzieja wszechogarniająca. I zamiast wesprzeć się na męskim ramieniu i usłyszeć: "spokojnie, wszystko jest dobrze", to ja słyszę: "nooo... ja też miałem okropny dzień, bo....", a w ogóle to wyprasujesz mi koszulę?" Masakra! Na szczęście ten stan powoli mija. Mam nadzieję, że u Ciebie też minie.

    OdpowiedzUsuń