czwartek, 10 grudnia 2015

Miałam ochotę sobie bezkarnie ponarzekać. Tak po prostu, bez ceregieli i spięcia dupy. Na szczęście w porę zorientowałam się, że robię to zbyt często i zbyt regularnie. To znaczy codziennie i cały czas. Nosz kurwa mać. Bez przesady, tak źle to chyba nie jest?

Zapisałam się na "prawko". Ja i samochód (i widzę tę hienę z "Króla Lwa", ech nie ma to jak wierzyć w siebie).  Obawiam się, że takie same wyobrażenie na ten temat ma mój mąż (no i znowu ta hiena). Wpłaciłam zaliczkę. Boli. Zrobiłam badania, zapłaciłam. Łooj, boli. Na zdjęciu wyglądam jak cierpiący na paraliż całego ciała borsuk tudzież szop pracz. Boli. No cóż... Wybaczę im wszystkim jak zdam i stanę się bezapelacyjną Królową Szos.

No i żeby nie było, że zbyt często i zbyt regularnie...

cudnie jest, super elegancko i w ogóle.

...


3 komentarze:

  1. Trzymam kciuki żebyś królowa jak najszybciej została :) prawko to fajna sprawa, ale nerwów kosztuje masakrycznie dużo :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam - ponarzekać też sobie czasem trzeba. Tak dla równowagi w przyrodzie:-) Zatem trzymam kciuki żebyś jak najszybciej została królową!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyłączam się do zaciskających piąstki!

    OdpowiedzUsuń